Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Satine. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Satine. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 kwietnia 2020

Barwy uczuć.


Wydawnictwo MIRA
cykl: MacGregorowie, t. 4
ISBN: 978-83-238-7340-2
wydanie: 2010
przełożyła Ewa Górczyńska
stron: 240

       Ostatnio nie miałam całkowicie głowy do czytania książek z gatunku tych, co zmuszają do myślenia. Ratunek przyszedł szybko, bo od Wydawnictwa Mira. W moje ręce wpadły dwie książki lekkie, łatwe i przyjemne. O pierwszej teraz, o następnej w kolejnym poście.

        To właściwie druga książka Nory Roberts, którą przeczytałam. Po raz wtóry stwierdzałam, że autorka ma niesamowity dar pisania i co najważniejsze wymyślania coraz to nowych historii miłosnych. Tym razem wędrujemy za sławną malarką dwudziestosześcioletnią Genvieve Grandeau do malutkiej nadmorskiej wioski w stanie Maine - Windy Point. Gennie ponad pół roku temu przeżywszy tragedię rodzinną, postanowiła na jakiś czas wycofać się z życia publicznego. Ruszyła szlakiem właśnie takich nieznanych okolic. Od razu spodobał jej się malowniczy krajobraz i postanowiła zatrzymać się na nowym miejscu jakiś czas. Jedna z mieszkanek zgodziła się wynająć jej dom odległy od wioski o dwa kilometry. Po drodze posłuszeństwa młodej kobiecie odmówił jednak samochód. Nie byłoby nic w tym złego, tyle, że dziewczyna znalazła się w nieznanej okolicy, zbliżała się noc a w dodatku i burza. Z trudem Gennie dotarła do latarni morskiej, gdzie niebyt chętnie została ugoszczona przez samotnika Granta Campbella. Mimo braku akceptacji Gennie postanawia w następnych dniach malować okoliczny pejzaż. Na nieco nieokrzesanym i gburowatym acz przystojnym samotniku, skrywającym się rysowniku poczytnych komiksów, kobieta robi niesamowite wrażenie. Nie będzie tak łatwo pójść na kompromis.

Powieść może potencjalną czytelniczkę wciągnąć, acz mnie mniej już podobała się część, w której do powieści zostaje wprowadzona rodzina MacGregorów i kuzyn Gennie z jakieś piątej linii po kisielu. Wolę wątek nadmorski z malowniczym krajobrazem w tle. Lektura jak najbardziej dla kobiet!


*Słowem malowane, 16.10.2010 



Inne wydania: 



 

wtorek, 10 marca 2020

Zagubiony w czasie.


 
Wydawnictwo MIRA/Harlequin
Seria: Satine
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-238-7840-7
Premiera: 04.02.2011

W miniony weekend [to rok 2011] przeczytałam krótką powieść Nory Roberts zatytułowaną „Zagubiony w czasie”. Do książki na początku podeszłam dość sceptycznie. Szybko jednak okazało się, że jak każda książka z tego gatunku wciąga niesamowicie.

Libby, to dwudziestokilkuletnia, pani antropolog, która potrzebując ciszy i naukowego skupienia, aby napisać swoją pracę doktorską wybrała się na kilka miesięcy do rodzinnego domku położonego w górach. Obecnie jest to posiadłość traktowana jako odskocznia od codzienności, kiedyś jednak Libby przyszła tu na świat i wraz ze swoją siostrą wychowała się. Rodzice wyznając hipisowskie zasady woleli żyć z dala od cywilizacji. Ojciec zajmował się zbieraniem ziół i mieszanką herbat, a matka wyplatała kilimy. Żyli z tego, co sprzedali. Pewne okoliczności sprawiły jednak, że prace matki Libby zaczęły być cenione w największych galeriach sztuki, a ojciec zajął się produkcją herbat.

Miało być jednak o Libby. Otóż pewnej nocy, podczas szalejącej burzy, Libby dostrzega błysk światła i ogromny hałas, a następnie obserwuje upadek – jak przypuszcza- samolotu. Dociera na miejsce swoim jeepem i odnajduje młodego mężczyznę. Postanawia udzielić mu pomocy i schronienia w domku. Tylko, że Caleb Hornblawer zadaje jakieś dziwaczne pytania, w stylu, dlaczego Libby nosi okulary i czy na pewno jest XX wiek. Pewnego dnia Libby natyka się dodatkowo na włączony maleńki gadający komputer. Dziewczyna chce się dowiedzieć prawdy. Okazuje się, że Caleb to przybysz z XXIII wieku, z innej epoki, z przyszłości. Libby pragnie zrozumieć wszystko to, co usłyszy, tym bardziej, że z dania na dzień coraz mocniej zależy jej na Calebie. Czy jednak taka miłość ma jakiekolwiek szanse, gdy mężczyzna chce usunąć usterki w swoim statku i wrócić do domu? Jakie są właściwie jego pragnienia?

Nora Roberts stworzyła powieść, która przypomniała mi książkę Stanisława Lema „Solaris”. Co prawda, bardzo wiele różni od siebie te książki, ale zarówno tu jak i tam, mowa jest miedzy innymi o miłości. Powieść Nory Roberts jest ciepła, plastycznie wyreżyserowana i wspaniale umiejscowiona. Warto.


*Słowem malowane z 4.02.2011. 

sobota, 7 marca 2020

Irlandzka krew.



        Irlandzka krew Nory Roberts to bardzo przyjemne, acz krótkie czytadło z przeznaczeniem dla kobiet, które chcą nieco wytchnienia od codziennego kieratu. Bohaterką jest młoda Irlandka Adelia Cunnane, która po śmierci wychowującej jej ciotki, decyduje się sprzedać farmę i wyruszyć do Ameryki. Tam ma, bowiem jedynego krewnego stryjka Paddy’ego. Dzięki niemu dostaje pracę w stadninie koni wyścigowych należącej do Travisa Granta. Po za tym dom Paddy’ego mieści się na terenie stadniny, więc zachwyt Małej Dee nad nowym życiem jest wielki. Od zawsze, bowiem marzyła o pracy w stadninie, a harując ciężko na farmie nie boi się podjąć wyzwania. Skromna, niewinna, ufna, o niskim wzroście acz dobrym sercu, temperamencie i twardym charakterze zafascynuje właściciela stadniny, który zasadniczo obstaje zawsze przy swoim zdaniu. Mieszanka wybuchowa?

     Książka została wydana w serii Satine, której oprawy graficzne mogą powalić na kolana. Rzekłabym nawet, że są cudnej urody. W fabule obok miłości, w tle oczywiście motyw koni i wyścigów. Po za tym książkę czyta się szybko, przy tym miło spędza czas, a co za tym idzie wypoczywa i regeneruje siły. W obecnym czasie wiem coś o tym.



Nora Roberts, Irlandzka krew, wydawnictwo MIRA/Harlequin, seria: Satine, okładka miękka, premiera; 30.09.2011, stron 224.

niedziela, 17 marca 2013

Wywiad życia




Lee Radcliffe wiele trudu włożyła w to, by zostać cenioną dziennikarką luksusowego magazynu. Uwielbia swoją pracę i chce być w niej coraz lepsza. Kiedy trafia się niezwykła okazja, by napisać artykuł o nieuchwytnym i tajemniczym autorze kilku bestsellerów, Hunterze Brownie, od razu dostrzega w tym szansę dla siebie i swojej kariery. Tylko czy pisarz słynący z tego, że skrzętnie ukrywa swoją prywatność, odpowie na jej pytania? Nieoczekiwanie Hunter zgadza się na wywiad, ale stawia zaskakujący warunek...






Nora Roberts to królowa romansów,  która ma już 274 książek na swoim koncie i ciągle pisze !
Pierwszą książką którą przeczytałam tej autorki to Magia i Miłość i od razu zakochałam się w jej stylu pisania, od tej pory przeczytałam wiele Jej książek i jeszcze nigdy się nie zawiodłam.

Książka, opowiada o dwudziestoparoletniej, ambitnej dziennikarce Lee Radcliffe, która pragnie napisać artykuł o tajemniczym autorze horrorów i mimo że już trzy miesiące wytrwale próbuje do niego dotrzeć, nie poddaje się, wierząc że ten materiał może być szczeblem w jej karierze, a pierwszy udokumentowany materiał o Hunterze Brownie, wyniesie ją na samą górę.
Wkrótce Lee otrzymuję wiadomość że, Hunter poprowadzi konferencje  na zjeździe pisarzy, od razu udaje się tam z przykrywką pisarki i z zamiarem przeprowadzeniem z nim rozmowy.
Kiedy dochodzi do ich spotkania od razu pojawia się miedzy nimi iskrzenie. Niespodziewanie mężczyzna zgadza się na wywiad, pod pewnymi warunkami..

Powieść jest przepełniona uczuciami. Spodobała mi się postać Huntera, męskiego, przystojnego i ciepłego mężczyzny który zaskoczy nie raz.  

Nie jest to najlepsza książka Nory Roberts, aczkolwiek polecam każdemu kto chcę przeczytać lekką i niezobowiązującą lekturę.




tytuł oryginału: Second Nature
wydawnictwo: Mira
kategoria: romans,
data wydania: czerwiec 2012 Satine
liczba stron: 240




sobota, 16 lutego 2013

Pomyślne wiatry.

Autor: Nora Roberts
Tytuł: Pomyślne wiatry
Tytuł oryginalny: Megan`s Mate
Tłumaczenie: Julita Mirska
Wydawnictwo: Harlequin
Seria: Satine
Rok wydania: 2010
Stron: 256
ISBN: 978-83-238-6763-0
Moja ocena: 5/6

Nie należy się samemu spieszyć ani nikogo ponaglać. Lepiej powoli dojść do celu, niż gnać na oślep” s.29
Nora Roberts należy do moich ulubionych autorek. Z przyjemnością sięgam po jej powieści, a niektóre czytam nie jeden raz. Tak stało się też w przypadku książki „Pomyślne wiatry”. Czytałam ją gdy ukazała się w 2003 roku jako piąta część cyklu „Zamek Calhounów”. Teraz przeglądając swoją kolekcję Harlequinów okazało się, że mam ją też w wydaniu z serii Satine. Postanowiłam sobie odświeżyć „Pomyślne wiatry”.
Bohaterką powieści jest Megan O`Riley. Młoda, piękna kobieta samotnie wychowująca dziewięcioletniego syna Kevina. Poznajemy ją gdy dostaje propozycję pracy jako dyrektor do spraw finansowych w zamku rodziny Calhounów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak jej pracodawcą ma stać się rodzina mężczyzny, który prawie dziesięć lat temu uwiódł ją, okłamał, a potem zostawił. Miała wtedy siedemnaście lat, uwierzyła w zapewnienia o dozgonnej miłości Baxtera Dumonta i nic nie wiedziała o tym, że ma on narzeczoną (Suzanne Colhoun) oraz zaplanowany ślub, a Megan jest dla niego tylko małą przygodą w Nowym Jorku.
Kobieta przyjmuje propozycje pracy, gdyż oferta jest bardzo kusząca. Będzie zarabiała o wiele więcej, jej syn Kevin będzie miał teraz rodzinę, pozna swoje przyrodnie rodzeństwo i kuzynów, a ona będzie miała więcej czasu dla syna. Megan i Kevin przeprowadzają się do Maine.
Towers. Wieże. Tak nazywał się dom Calhonów – wielka, wspaniała kamienna budowla, którą Kevin nazywał zamkiem.” s.7
Mieszkańcy Wież przyjmują nowych lokatorów z otwartymi ramionami. A jest ich tam już spora gromadka. Najbardziej jednak z przyrodniego brata cieszyli się Jenny i Aleks.
Megan ma poprowadzić finanse zamku i rodzinnej firmy. Przypadnie jej też rola w odszyfrowaniu ciągu cyfr zapisanych w starej księdze finansowej Fergusa i odkrycie tajemnicy zaginionych skarbów rodziny.
Bohaterka nie spodziewa się, że oprócz świetnej pracy, spotka również miłość swojego życia.
Megan bardzo bała się nowych związków. „Wiedziała czego się wystrzegać: fałszywych obietnic i mężczyzn, którzy mogą wywrócić jej uporządkowany świat” s.41 Dlatego, gdy na jej drodze stanął romantyczny Nathaniel początkowo potraktowała go bardzo chłodno. „Nie chciała, aby kiedykolwiek więcej serce biło jej jak szalone. Nie chciała czuć tego dziwnego ssania w żołądku, tej bolesnej pustki, tego przytłaczającego ciężaru samotności; nie chciała znów przeżywać rozczarowania.” s.41
Teraz liczył się dla niej tylko syn Kevin, pragnęła być dla niego dobrą matką, zapewnić mu szczęśliwe dzieciństwo, pogodny dom i poczucie bezpieczeństwa. Po przybyciu do zamku wszystko układa się pomyślnie. Kevin ma kochającą go rodzinę, Megen interesującą i ale niezbyt męczącą pracę i mężczyznę walczącego o jej względy. Jednak sielankę zakłóca nagłe pojawienie się ojca Kevina. Baxter boi się, że na jaw wyjdzie jego dawny romans i to, że porzucił młodą dziewczynę z dzieckiem. Nie byłoby to dla niego korzystne właśnie teraz, gdy jego kariera polityczna jest na najwyższym szczeblu. Grozi więc kobiecie i karze opuścić spokojne Wieże. Jak wszystko się zakończy przeczytajcie sami.
Książka bardzo mi się podobała. Napisana bardzo ciekawie, ciągłe zwroty akcji, już wydaje się, że wszystko jest ok, a tutaj znowu czymś nas autorka zaskakuje. Powieść to typowy romans „Kiedy kobieta i mężczyzna wytwarzają taki żar, trudno im będzie trzymać się od siebie na dystans.” s.65
Oprócz uczucia rodzącego się między Nathanielem a Megan, poznamy również drugą parę. Miłość rodzi się między Coco i Holendrem. Bo „kto się czubi, ten się lubi” i to przysłowie fajnie się w tym przypadku sprawdziło.
Poznamy siłę matczynego uczucia, więzów rodziny i upór w zdobywaniu miłości kobiety. Poznamy wspaniałych ludzi, którzy w obronie swoich bliskich potrafiliby zrobić wszystko.
Pomyślne wiatry” to bardzo ciekawa powieść na leniwe wieczory. Nie przeszkadza nieznajomość wcześniejszych części, gdyż cała historia jest krótko przypomniana. Więc spokojnie można rozpocząć lekturę od tej książki.
Serdecznie polecam. Osobiście wrócę do całego cyklu „Zamek Calhounów”.