Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 384
Rok wydania: 2010
Trzy młode kobiety, Malory, Dana i Zoe, zostały zaproszone do tajemniczej, baśniowej rezydencji na przyjęcie. Ekscentryczni gospodarze, Rowena i Pitte, przedstawiają im niesamowitą propozycję, która może odmienić życie całej trójce.
Trzy odważne, mocno stąpające po ziemi kobiety, trzy klucze... Każda z nich musi wykonać trudne i niebezpieczne zadanie. Jeśli im się uda, czeka je wspaniała nagroda. Pierwsza rusza do walki o szczęście Malory. W kolejnych tomach z losem będą się zmagać Dana i Zoe. Czy im się powiedzie?
Nora Roberts to pisarka, która świetnie odnajduje się w
różnych gatunkach literackich: romansach, powieści obyczajowej, sensacji,
fantastyce. Jako, że do tej pory nie miałam możliwości poznania żadnej powieści
pisarki, w której dominowałyby elementy tego ostatniego, wymienionego przeze
mnie gatunku, postanowiłam czym prędzej zmienić ten stan. Wybór padł na książkę
stanowiącą pierwszy tom trylogii "Klucze” - „Klucz światła”.
Główną bohaterką powieści jest Malory Price, która pracuje w
galerii sztuki w niewielkim miasteczku Pleasant Valley. Dwudziestoośmiolatka,
kochająca sztukę pokłóciła się właśnie z nową żoną właściciela galerii, jej
posada wisi na włosku. Uporządkowane pod każdym aspektem życie bohaterki
zaczyna się walić. Aby odegnać od siebie przykre myśli, Malory decyduje się
wziąć udział w koktajlu organizowanym w rezydencji leżącej na Wzgórzu Wojownika.
Na miejscu okazuje się, że w spotkaniu, poza gospodarzami i
Malory, wezmą udział tylko dwie kobiety – bibliotekarka Dana i fryzjerka Zoe.
Wszystkie zaproszone znajdują się w podobnej sytuacji materialnej – etat Dany
został drastycznie skrócony, Zoe została zwolniona przez właścicielkę salonu
kosmetycznego, w którym pracowała. Jakby tego było mało, szybko wychodzi na
jaw, że kobiety są w podobnym wieku. Malory i jej nowe znajome zaczynają się
niepokoić tymi zbiegami okoliczności, ich obawy wzrastają, kiedy spotykają
gospodarzy i wysłuchują ich historii, którą najłagodniej można określić jako
gadanie szaleńca.
Rowena i Pittie twierdzą, że zaproszone kobiety są trzema
wybrankami, które mają odnaleźć klucze
zamykające szkatułę, w której zostały uwięzione śmiertelne dusze celtyckich
półbogiń. By przekonać swoich gości o autentyczności fantastycznej historii,
para pokazuje im portret bogiń – postacie namalowane na płótnie mają twarze
naszych bohaterek. Malory, Dana i Zoey zaczynają dopuszczać do siebie myśl, że
opowieść Roweny i jej partnera może zawierać w sobie ziarenko prawdy. Bohaterki
skuszone obietnicą wynagrodzenia postanawiają zaryzykować i zgadzają się wziąć
udział w poszukiwaniu kluczy. Pierwszą wybranką zostaje Malory, na odnalezienie
klucza bohaterka ma miesiąc.
„Klucz światła” to powieść fantastyczna, w której równie
ważny co wątek magiczny, jest wątek romansowy, który nawiasem mówiąc jest świetny. Malory nie jest zmuszona szukać klucza sama,
pomagają jej poznane w rezydencji kobiety, które szybko stają się jej
przyjaciółkami. Bohaterce pomaga także brat Dany Flynn, którego poznała w
bardzo zabawnych okolicznościach. Zresztą w tej powieści aż roi się od
zabawnych scen i dialogów. Bardzo podobał mi się fakt, że autorka odwróciła
role i tutaj to Malory staje się drapieżcą próbującym usidlić Flynna, a nie na
odwrót.
Wątek romansowy odwracał niestety uwagę od wątków
fantastycznych. Można by właściwie powiedzieć, że to miłość pomiędzy dwójką
bohaterów stanowiła oś fabuły, a wszelkie elementy magiczne pełniły jedynie
rolę ciekawego tła – trochę przykre, ale ja odczuwałam to właśnie w ten sposób.
Historia z poszukiwaniem kluczy zaczęła mnie wciągać mniej więcej od połowy
powieści, kiedy to doszło do intensyfikacji działań zarówno bohaterek jak i
mrocznej siły, która chciała je pokonać.
„Klucz światła” jest doskonałym romansem, wątek fantastyczny
nieco mnie rozczarował i budził mieszane uczucia. Początek rozbudził ciekawość,
jednak pierwsza część książki nie wciągnęła i była właściwie nijaka, dopiero
końcówka trzymała w napięciu (oczywiście, to zdanie odnosi się jedynie do wątku
fantastycznego powieści). Gdybym chciała ocenić „Klucz światła" to za romans
dałabym 5, za wątek fantastyczny 3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz