poniedziałek, 22 lipca 2013

Miłosne przysięgi

Tam, tam, tadamm....tam tam tadamm...   Dźwięki słynnego marsza Mendelssohna byłyby znakomitym akompaniamentem do tej książki, albowiem jej tematyka krąży wokół spraw weselnych.
 
Parker Brown, mieszkająca w odziedziczonej po tragicznie zmarłych rodzicach pięknej posiadłości, wraz z przyjaciółkami zakłada "Przysięgi" - firmę organizującą śluby i inne uroczystości. Każda z kobiet zajmuje się inną branżą: Mac (Mackensie) jest niezrównaną fotografką, Emma - wspaniałą florystką, a za torty i desery Laurel niejeden dałby się pokroić. Parker - wiodąca bohaterka tej części - odpowiada za całość od strony organizacyjnej, jest "wielozadaniowa", ambitna, perfekcyjna i niezawodna. Potrafi zachować zimną krew, nawet gdy o piątej rano budzi ją telefon od rozhisteryzowanej panny młodej, umie rozwiązać każdy konflikt i dba o najmniejszy szczegół. Ba, nawet podczas ceremonii i przyjęcia ma przy sobie "niezbędnik" z rzeczami typu agrafka, igła z nitką, czy taśma klejąca.W natłoku zajęć codziennie znajduje czas na ćwiczenia na siłowni.
Czy jednak jest coś, a raczej ktoś, kto sprawi, że idealnie poukładany świat panny Brown zatrzęsie się w posadach? Przecież  to byłoby bez sensu, gdyby nikt taki się nie zjawił. Oczywiście, że się pojawił, tylko nie był to rycerz na białym koniu, a czarnowłosy mechanik samochodowy na motocyklu., typ obok którego obojętnie przejść nie można: "Jego dżinsy były podarte na kolanach i poplamione olejem na udach. Czarna koszula  i rozpięta kurtka dopełniały wyglądu seksownego niegrzecznego chłopca, który nie zawsze chadza prostymi drogami." (s. 33)
Parker Brown i Malcolm Kavanaugh  - to zestawienie to mieszanka wybuchowa, daleko im do słodkiej pary gołąbków, żadne z nich nie odda pola drugiemu. Na ewentualną możliwość ich związku kładą cień trudne przeżycia z przeszłości, oboje są zamknięci w sobie, nieufni. Cóż, może kuchnia pani Grady ( świetnie gotującej gosposi) stanie się przestrzenią, w której bohaterowie ogłoszą pakt o nieagresji...a może ambaras przy kolejnym organizowanym ślubie, paradoksalnie okaże się pomocny....
 
Mac, Emma, Parker i Laurel są jak cztery muszkieterki albo jak jeden mąż - wyjątkowo zżyte ze sobą,  zgrane, wspierające się nawzajem. Dzięki przyjaźni i ogromnemu zaangażowaniu  ich firma rozwija skrzydła. One same też jak na skrzydłach mkną do ołtarza. Ich partnerzy również tworzą zgraną paczkę kumpli, jeden z nich - Del - to brat Parker. Punktem kulminacyjnym powieści jest ślub rudowłosej Mac. Wydarzy się tam jednak o wiele więcej, biorąc pod uwagę główny wątek dotyczący Parker.

W tej książce znalazłam wszystko to, co lubię w twórczości Nory Roberts: dużo fajnych, barwnych postaci (oprócz wymienionych dziewczyn i ich partnerów sympatię wzbudzają pani Grady i Kay - matka Mala), ciekawe tło ( praca "weddingplanerek" i związane z tym perypetie),  dużo dialogów, cięty język- riposty bohaterów, zarysowanie innych wątków ( np. dzieciństwo i życie Malcolma, historia z matką Mac, opowieść o pani G., trauma wypadku), czyli cała warstwa obyczajowa, która dla mnie ważniejsza jest od wątku romansowego, będącego osią powieści tego typu. Walorem są również  opisy bajecznych dekoracji kwiatowych, tortów, sukien ślubnych. Może nie są jakieś kunsztowne literacko, ale przemawiające do wyobraźni.
 Była to bardzo przyjemna, relaksująca lektura. Nie muszę mówić, że z happy endem.
"Miłosne przysięgi" (tytuł oryg. "Happy Ever After") stanowią IV tom "Kwartetu weselnego", ale bez przeszkód można je czytać odrębnie. Każda bowiem część to opowieść o (głównie uczuciowych) perypetiach jednej z czterech przyjaciółek. Być może kiedyś poznam je wszystkie.

sobota, 1 czerwca 2013

Na zawsze razem .

Nora Roberts - autorka, której większości czytelników nie trzeba przedstawiać. Nawet jeśli nie czytałaś/ eś żadnej jej powieści to i tak pewnie nie raz gdzieś słyszałaś /eś to nazwisko. Amerykanka często nazywana jest królową romansu jednak pisze nie tyko historie miłosne, ale i sagi rodzinne. Tym razem powieściopisarska opowiada swoim czytelnikom o rodzinie Stanislaski . Książka " Na zawsze razem" zawiera w sobie dwie historie. Bohaterka pierwszej z nich zatytułowanej "Czekając na Nicka " jest młoda , i bardzo zdeterminowana autorka tekstów Federica Kimball-  Stanislaski . Dziewczyna od zawsze marzyła aby ten , którego kocha odwzajemnił jej uczucia, powiedział kilka miłych słów , pochwalił. Kobieta ma nadzieję , że teraz gdy rozpoczynają wspólną pracę nad musicalem ich relacje nieco się poprawią. Czy uda jej się osiągnąć cel ? Historia toczy się według znanego schematu. Najpierw wszystko idzie według planu a potem czytamy o pierwszych zgrzytach i kłótniach. Jaki będzie finał ? Chyba nietrudno się domyślić .
Plusem tej części powieści są ciekawe dialogi oraz motyw przewodni jakim jest  muzyka.

W drugim fragmencie recenzowanej dziś pozycji literackiej pisarka  opowiada czytelnikom o życiu siostry Federici . Kate bo tak ma na imię dziewczyna jest dwudziestopięcioletnią tancerką. Praktycznie całe swoje życie poświęciła na ćwiczenia i występy. Będąc dzieckiem chodziła do szkoły baletowej , spędzała wiele godzin sali prób trenując kolejne choreografie. Rodzice zawsze ją wspierali i choć wiedzieli , że będą tęsknić pozwolili córce opuścić rodzinne strony i rozpocząć karierę w Nowym Jorku. Dziewczyna występowała na scenach największych teatrów tak więc miała prawo czuć się spełniona zawodowo. W pewnym momencie postanowiła porzucić wielki świat i wrócić do domu aby założyć własną szkołę tańca. Chciała być bliżej rodziców i rodzeństwa a zarazem nadal robić to co kocha i umie najlepiej. Zaraz po powrocie postanawia znaleźć miejsce w, którym będzie uczyć innych. Wybór pada na stary , przypominający ruinę dom . Kobieta wierzy , że uda jej się go szybko wyremontować i urządzić w nim królestwo dla przyszłych tancerzy. Matka proponuje Katie aby zwróciła się o pomoc do sąsiada. Brody O, Connell przystaje na propozycję. Bohaterka " Pasji życia" zrobi wszystko aby zyskać sympatię mężczyzny. Natomiast on robi wszystko aby nie ulec urokowi dziewczyny. Jednak młoda tancerka tak łatwo się nie podda . Co będzie dalej ? Tego czytelnicy i czytelniczki dowiedzą już nie z mojej recenzji lecz z książki.

Powieści autorstwa Nory Roberts nie są zbyt ambitne ani oryginalne. To trzeba otwarcie przyznać. Cechuje je schematyczność , lekkość i przewidywalność. Ta pozycja literacka nie jest żadnym wyjątkiem a mimo to bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Takie książki jak ta śmiało można wpisać na listę " Szybko przeczytane i zapomniane". Każdy mól książkowy czasem potrzebuje lektury przy ,której nie będzie musiał zbytnio się skupiać ani dużo myśleć. Właśnie wtedy warto sięgnąć po "Na zawsze razem" . W chwili gdy szukamy chwili wytchnienia z książka w dłoni ten tytuł nada się idealnie. Polecam go wszystkim fanom Pani Nory - bo dostaną to czego oczekują . Spodoba się on również miłośnikom romansu . Śmiało można tę książkę zabrać ze sobą np na wakacje.

środa, 29 maja 2013

Czarne Wzgórza

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 496
Rok wydania: 2011

W malowniczej Dakocie Południowej, pośród gór i dzikich zwierząt, rozgrywa się akcja tej pięknej powieści. Wychowana na farmie Lil poznaje Coopa, nowojorskiego chłopca, będącego na wakacjach. Nigdy nie zapomną pierwszego uczucia, lecz gdy spotkają się po latach, będą już innymi ludźmi.
Lil, obrończyni zwierząt, prowadzi rezerwat. Coop, detektyw, wraca na farmę dziadków, by zacząć nowe życie. Oboje nie zamierzają ulegać dawnym sentymentom. Tymczasem w rezerwacie zaczynają dziać się dziwne rzeczy: po serii niewyjaśnionych zabójstw ktoś zaczyna prześladować Lil... Tylko Nora Roberts potrafi tak połączyć romantyczną opowieść o miłości z suspensem.


Bardzo lubię czytać literaturę typowo kobiecą, jednak nie przepadam za zbyt słodkimi romansami, które są lukrowane aż do obrzydzenia. Napisanie dobrego, wyważonego romansu, którego fabuły nie obrzydzi czytelnikowi zbytnie odrealnienie i przesłodzone, patetyczne dialogi wcale nie jest łatwym zadaniem. Nora Roberts jest mistrzynią w swym fachu, a stworzonych przez nią opowieści w żadnym razie nie mogę nazwać ckliwymi, ucukrzonymi romansidłami. Dzięki połączeniu romansu i sensacji oraz wpleceniu w powieści pewnej dozy wątków obyczajowych, utwory Roberts czyta się rewelacyjnie – nie należy jednak przesadzać z lekturą książek tej pani. Zbyt wiele utworów Nory na raz to dawka niewskazana i przesyt w tym wypadku jest uczuciem gwarantowanym.

Od mojego ostatniego spotkania z pisarstwem Roberts minęło sporo czasu. „Odtrułam” się po ostatnim lekkim rozczarowaniu, dałam sobie czas na odpoczęcie od autorki. Tym razem, zamiast zawodu, czekała mnie ogromna przyjemność. Sięgnęłam po „Czarne Wzgórza” – romans z akcją osadzoną w scenerii Dakoty Południowej.

Lil i Coop poznali się kiedy byli dziećmi. Ona wychowywała się na farmie. On był mieszczuchem z Nowego Jorku, którego rodzice wysłali do dziadków. Miedzy dziećmi wywiązała się przyjaźń, a kiedy bohaterowie spotkali się kilka lat później do głosu doszły mocniejsze uczucia. Los nie chciał jednak, żeby młodzi zostali razem. Lil nade wszystko pragnęła zająć się badaniem ogromnych kotów – pum, tygrysów, lwów. Dziewczyna marzyła o założeniu na ziemi przodków rezerwatu dla tych majestatycznych zwierząt, które fascynowały ją od dzieciństwa. Coop wrócił do Nowego Jorku, gdzie został policjantem.

Pierwsze uczucie nie wygrało w zderzeniu z twardą rzeczywistością. Lil i Coop rozstali się. Do ponownego spotkania dochodzi po dziesięciu latach. Niestety bohaterowie muszą poradzić sobie nie tylko z własnymi emocjami, ale również z nieuchwytnym mordercą, który wybrał  Lil na swój kolejny cel. Wątek sensacyjny, którym Roberts okrasiła fabułę swej powieść jest ciekawy i dodatkowo uatrakcyjnia czytelnikowi lekturę „Czarnych Wzgórz”.

Powieść Roberts to romans „na bogato”. Pisarka umiejscowiła akcję swego utworu w ciekawym miejscu, bohaterowie wykonują ciekawe i niebanalne zajęcia. Pisarka opisuje pracę w rezerwacie, opisuje jak wygląda opieka nad dzikimi kotami – już za to należy się jej ogromny plus. Większość autorek romansów pisze po prostu, że dana postać wykonuje taką, a taką pracę, brak natomiast szczegółów - Roberts pisze inaczej. Pisarka umiejscawia swych bohaterów w konkretnym środowisku, obdarza ich konkretnymi zadaniami i pokazuje, jak jej postacie funkcjonują w codziennym życiu – dzięki temu wykreowani przez nią bohaterowie wydają się nadzwyczaj realnymi ludźmi.

W powieści niezwykle podobała mi się kreacja postaci oraz sposób w jaki autorka rozwijała wątek miłosny. Bohaterowie nie spijają sobie z dzióbków, nie zasypują się frazesami o niegasnącym i wiecznym uczuciu. Lil i Coop to para, która wiele przeszła. Mężczyzna zranił Lil, a ona nie jest głupiutką gąską, której miękną kolana, gdy tylko ujrzy obiekt swych uczuć. Bohaterka nie jest również upartą babą, która unosi się honorem. Niezwykle podobał mi się fakt, że bohaterowie rozmawiają ze sobą, że analizują swe uczucia, i że pracują nad swoimi relacjami – żadnego banalnego, lukrowanego romansu i żadnych uproszczeń typu: spotkaliśmy się po latach i wszystko znów jest okej.

„Czarne Wzgórza” czytało mi się wspaniale. Polecam książkę miłośnikom autorki oraz czytelniczkom, które cenią sobie romantyczne opowieści nie przypominające słodkiego ciastka oblanego dodatkowo toną lukru.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Celebryci i śmierć

To już kolejny, bodaj 35-ty tom przygód detektyw Eve Dallas ( seria In Death), a moje pierwsze w życiu spotkanie z J. D. Robb, czyli typowo kryminalnym obliczem, znanej mi już oczywiście Nory Roberts.

 Główna bohaterka wraz ze swą współpracownicą- detektyw Delią Peabody odwiedza plan filmowy, gdzie kręcą film na podstawie książki Nadine Furst opartej na autentycznej sprawie kryminalnej prowadzonej kiedyś przez porucznik Dallas (plan Icove'ów - afera z klonowaniem ludzi). Poznaje tam swojego "sobowtóra", aktorkę Marlo Durn oraz niemiłą K. T. Harris wcielającą się w rolę jej partnerki. Wieczorem czeka Eve udział w przyjęciu w gronie twórców adaptacji, impreza ma mieć charakter towarzysko- promocyjny. Kobieta najchętniej wymigałaby się od tego wydarzenia, nie przepada bowiem za strojeniem się na "wielkie wyjścia". Mąż Roarke (wykreowany na ucieleśnienie ideału z mroczną przeszłością) dba o jej garderobę i i biżuterię, zapewniając nieziemską oprawę tej mocno stąpającej po ziemi policjantce.
Na przyjęciu ma miejsce przykry incydent - K. T. Harris zachowuje się skandalicznie, czyniąc wredne uwagi, także pod adresem Eve. Wkrótce aktorkę znajdują martwą na tarasie... Czyżby ktoś jej "pomógł" wpaść do basenu? Rusza śledztwo. Prowadzi je niezrównana porucznik Dallas wraz z Peabody.
Co ciekawe, sprawy zatoczą znacznie szerszy krąg, niż się mogło wydawać.

Rzecz dzieje się w przyszłości, ale o tym zorientowałam się dopiero wtedy, gdy jedna z przesłuchiwanych osób odnosiła się do lat 2030 -tych jak do dość dalekiej przeszłości. W trakcie lektury stopniowo dochodziły kolejne szczegóły futurystyczne: autokucharz, androidy, elektroniczne gadżety, supertechnologie materiałów (rewelacyjna kurtka Eve - skórzany przedmiot pożądania ;-) ) Wiele elementów było jednak całkiem zwyczajnych.Nie obliczałam, ale gdzieś znalazłam informację, że to 2060 rok. Taka wycieczka w przyszłość nawet mi nie przeszkadzała, w przeciwieństwie do paru innych rzeczy.
Po pierwsze, na początku długo nie mogłam się wciągnąć w fabułę, rozpraszały mnie epizody i scenki z życia prywatnego bohaterów. Potem już nawet ze sporym zaangażowaniem śledziłam przebieg wydarzeń i tok myślenia pani detektyw. Rozwiązania nie przewidziałam. 
Po drugie, drażniła mnie idealność Dallas, że to taka 'superwoman'  była, a także jej kreacja niby na "zimną sukę", bezwzględną i surową dla pracowników, twardą glinę, ale przy tym wspaniałą, wyszczekaną, uwielbianą.. Może źle odebrałam tę postać, może jeden tom jej perypetii to za mało, ale na tym etapie nie zaprzyjaźniłam się z nią.
Po trzecie, wulgarność. Może nie nagminna, ale raziła. Nie wydawała mi się uzasadniona.
Po czwarte, za dużo odniesień do przeszłości, w sensie do wcześniejszych wydarzeń, innych tomów. Oprócz sprawy Icovów,, na której podstawie niby powstała książka i film ( w świecie tego cyklu powieściowego), wspomniana jest enigmatycznie rodzinna tragedia Eve ( nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam aluzje), oraz napomknięto o  dawnych dziejach Roarke'a - wówczas przemytnika, dziś superbiznesmena. Takie  można odnieść  narzucane poczucie konieczności doczytania o tym wszystkim, sięgnięcia po poprzednie tomy, albo wymaganie ich znajomości.
Po piąte, jakoś za szybko potoczyło się poskładanie kryminalnej układanki, jak z procy wyskakiwały poszlaki, dowody, świadkowie.
Po szóste ( choć to właściwie nie zarzut, a uwaga), ofiara zbrodni skupiała w sobie tyle negatywnych cech, że czytelnikowi trudno czuć żal, że zginęła.
Podobało mi się średnio. Nie sądzę, bym sięgała po dalsze tomy opatrzone nazwiskiem J. D. Robb. Zdecydowanie wolę Norę w jej romansowo - sensacyjno-obyczajowej odsłonie niż w kryminalnej serii o przygodach detektyw Dallas.

piątek, 5 kwietnia 2013

Zapowiedź 3

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Autor: Nora Roberts
Tytuł oryginału: The Perfect Hope
Liczba stron: 384
Wydawca: Prószyński i S-ka
W sprzedaży od: 09.05.2013
Cena: 36.00 zł
 
Trzecia część bestsellerowego cyklu o braciach Montgomery.

Ze wszystkich braci Montgomery najtrudniej rozgryźć Rydera – twardy jak skała, opryskliwy i nietowarzyski, ale żadna kobieta nie może mu się oprzeć. Najwidoczniej z wyjątkiem Hope Beaumont, która jest menedżerką Hotelu Boonsboro. Dzięki doświadczeniu i niezawodnemu instynktowi Hope hotel funkcjonuje bez zarzutu, jednak jej wielkomiejska przeszłość przypomina o sobie serią zawstydzających wydarzeń…
Widok bezbronnej Hope budzi w Ryderze uczucia, które pozwalają mu zdać sobie sprawę, że chociaż może nie jest tak idealna, jak sądził, to jednak jest idealna dla niego…
 
Opis, a także zakupić można TUTAJ - klik

poniedziałek, 25 marca 2013

Nocny klub - zapowiedź.



Seria: Gwiazdy Romansu
Liczba stron: 256
ISBN: 9788323888314
W sprzedaży od: 19.04.2013

 
Jonah Blackhawk, właściciel modnego nocnego klubu w Denver, ma dług wdzięczności wobec komisarza policji, Boyda Fletchera. Zgadza się więc współpracować z komisarzem, który wykrył, że ofiarami włamywacza są bywalcy właśnie tego klubu. Nie spodziewa się jednak, że śledztwo będzie prowadziła atrakcyjna córka Boyda, Allison Fletcher...
 

wtorek, 19 marca 2013

Poszukiwania

W tym roku powróciłam do czytania mojej ulubionej autorki, a książką, którą wybrałam, były "Poszukiwania" - historia Fiony Bristow. Mieszka ona na spokojnej wyspie Orcas, prowadzi szkołę dla psów i działa w ekipie poszukiwawczo-ratowniczej. Wiedzie spokojne i ustabilizowane życie, ale skrywa w sobie dramatyczne przeżycia, których była uczestnikiem. Osiem lat wcześniej została porwana przez seryjnego zabójcę, ale tylko dzięki własnemu sprytowi, udało jej się uciec i uniknąć śmierci. Choć rzadko angażuje się uczuciowo, jej życie wywraca się do góry nogami, gdy poznaje lokalnego artystę, Simona Doyle'a i jego uroczego psa, Jawsa. Jednak przeszłość nie daje jej o sobie zapomnieć. Pewnego dnia Fiona dowiaduje się, że morderca znów zbiera swoje żniwo...

Cieszę się, że swój powrót do Nory Roberts zaczęłam od tej właśnie książki. Bo ta książka, to tak naprawdę kwintesencja tego, w czym Roberts jest najlepsza. Oczywiście nie pomijam jej romansów, bo te też świetnie pisze, ale mam wrażenie, że lubi łączyć romanse właśnie z wątkiem kryminalnym. Wiemy, że jako N. Roberts pisze romanse, natomiast jako J.D. Robb znana jest z kryminałów. I w książkach takich jak "Poszukiwania" łączy swoje dwie "miłości". Ja lubię te jej połączenia.

Książkę bardzo szybko się czyta. Autorka ciekawie opisała pracę Fiony z psami, a także zajęcia grupy poszukiwawczo-ratowniczej. Brałam kiedyś udział w ćwiczeniach takiej grupy i wiem, że autorka zrobiła dokładne rozeznanie w temacie. Nie miałam wrażenia, że dostaję tylko strzępki informacji, bo autorka naprawdę fajnie opisała "co i jak".

Sama historia jest bardzo złożona, a intryga dobrze zbudowana i dla mnie - osoby, która nie jest miłośniczką typowych, ostrych i brutalnych kryminałów, stanowiła dobrą rozrywkę. Najpierw zastanawiałam się kto? i dlaczego?, a później kiedy? i jak? Lektura bardzo mnie wciągnęła i spełniła moje oczekiwania.

Na koniec wspomnę o samych postaciach. Roberts umie budować postaci - to fakt. To osoby zwykłe, żadni tam superbohaterowie, o złożonej psychice, z problemami, ale też i otoczeni gronem ludzi, którzy w pewien sposób ich kształtują i na nich wpływają. Posiadają swoją historię - nie zadajemy sobie pytań kto to jest? po co akurat w tej chwili się pojawił? Każdy spełnia swoją rolę, pojawia się w konkretnych momentach i ma zadanie do wykonania.

Dzięki dobrze przemyślanej fabule, historia płynnie się toczy, a ja dzięki temu mogę polecić książkę. 

niedziela, 17 marca 2013

Wywiad życia




Lee Radcliffe wiele trudu włożyła w to, by zostać cenioną dziennikarką luksusowego magazynu. Uwielbia swoją pracę i chce być w niej coraz lepsza. Kiedy trafia się niezwykła okazja, by napisać artykuł o nieuchwytnym i tajemniczym autorze kilku bestsellerów, Hunterze Brownie, od razu dostrzega w tym szansę dla siebie i swojej kariery. Tylko czy pisarz słynący z tego, że skrzętnie ukrywa swoją prywatność, odpowie na jej pytania? Nieoczekiwanie Hunter zgadza się na wywiad, ale stawia zaskakujący warunek...






Nora Roberts to królowa romansów,  która ma już 274 książek na swoim koncie i ciągle pisze !
Pierwszą książką którą przeczytałam tej autorki to Magia i Miłość i od razu zakochałam się w jej stylu pisania, od tej pory przeczytałam wiele Jej książek i jeszcze nigdy się nie zawiodłam.

Książka, opowiada o dwudziestoparoletniej, ambitnej dziennikarce Lee Radcliffe, która pragnie napisać artykuł o tajemniczym autorze horrorów i mimo że już trzy miesiące wytrwale próbuje do niego dotrzeć, nie poddaje się, wierząc że ten materiał może być szczeblem w jej karierze, a pierwszy udokumentowany materiał o Hunterze Brownie, wyniesie ją na samą górę.
Wkrótce Lee otrzymuję wiadomość że, Hunter poprowadzi konferencje  na zjeździe pisarzy, od razu udaje się tam z przykrywką pisarki i z zamiarem przeprowadzeniem z nim rozmowy.
Kiedy dochodzi do ich spotkania od razu pojawia się miedzy nimi iskrzenie. Niespodziewanie mężczyzna zgadza się na wywiad, pod pewnymi warunkami..

Powieść jest przepełniona uczuciami. Spodobała mi się postać Huntera, męskiego, przystojnego i ciepłego mężczyzny który zaskoczy nie raz.  

Nie jest to najlepsza książka Nory Roberts, aczkolwiek polecam każdemu kto chcę przeczytać lekką i niezobowiązującą lekturę.




tytuł oryginału: Second Nature
wydawnictwo: Mira
kategoria: romans,
data wydania: czerwiec 2012 Satine
liczba stron: 240




środa, 13 marca 2013

Biedronka

Być może komuś ta informacja się przyda.
Obecnie w Biedronce są książki Nory Roberts w cenie 11,99 za sztukę - wydania kieszonkowe.

oraz:





sobota, 9 marca 2013

Trzy siostry



Trzy siostry - Nora Roberts

Autor: Nora Roberts.
Tytuł: Trzy siostry
liczba stron: 480
wydawnictwo: Harlequin









Opowieść o życiu i miłosnych perypetiach członków szkockiego rodu MacGregorów. Dziewięćdziesięcioletni Daniel, senior rodu MacGregorów, nade wszystko marzy o tym, aby szczęśliwie wydać za mąż trzy najstarsze, ukochane wnuczki: Laurę, Amelię i Julię. Pierwsza jest adwokatem, druga robi specjalizację z chirurgii, trzecia odnosi sukcesy jako agentka obrotu nieruchomościami.Wszystkie trzy są piękne, mądre i rozsądne, jest jednak coś, czego stary MacGregor nie może pojąć - młode kobiety są tak skupione na robieniu kariery, że żadna z nich nawet nie myśli o założeniu rodziny, a jak stale powtarza jego żona a babcia panien chce mieć wnuki, Mało tego, zdają się wręcz unikać mężczyzn! A może nie potrafią znaleźć sobie odpowiednich kandydatów? Daniel ma dość czekania znajduje trzech interesujących mężczyzn; każdego z nich chętnie widziałby w roli pana młodego. Postanawia zabawić się w swata... Poznaje samych zainteresowanych  aranżuje spotkania  Robi wszystko żeby zobaczyć wnuczki na ślubnym kobiercu. Oczywiście usiłuje zachować pozory, ze to wszystko tylko i wyłącznie przez przypadek.A co wyjdzie z tych''przypadków''? Czy uda mu się dopiąć swego? Przeczytajcie a się dowiecie. Lektura bardzo przyjemna.



środa, 6 marca 2013

Klucz wiedzy. Trylogia Klucze Tom II

Seria: Trylogia Klucze (tom 2)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 360
Rok wydania: 2010

Dana Steele rozpoczyna poszukiwania drugiego klucza otwierającego szkatułę, w której czarnoksiężnik Kane uwięził dusze trzech królewskich córek. Kiedyś Dana przeżyła zawód miłosny; teraz jej dawny ukochany, Jordan, powraca. Jaka przyszłość ich czeka? Jordan nie wiedział, że Dana go kochała... i nie wie, że nadal darzy go uczuciem. Pragnie zdobyć jej miłość. Kane zastawia pułapkę na nich oboje. Aby zwyciężyć, Dana musi pogodzić głos serca z głosem rozsądku. I odnaleźć książkę, która doprowadzi ją do drugiego klucza. Czy uda jej się dostrzec prawdę w sieci kłamstw?

Kiedy zabieram się za czytanie jakiejś powieści wchodzącej w skład dłuższej serii, staram się zgromadzić wszystkie tomy cyklu, by móc przeczytać go od razu. Dzięki takiemu działaniu nie zapominam żadnych wątków, wiem kim są wszyscy bohaterowie (nawet ci pełniący role epizodyczne), a co najważniejsze nie muszę długo czekać na poznanie zakończenia cyklu, jeśli dana seria niezwykle mnie zainteresowała. Niestety taki sposób poznawania serii książkowych ma też swoje minusy. Jeżeli poszczególne tomu opierają się na tych samych schematach, pojawiają się w nich niemal identyczne sceny bądź bohaterowi są kopiami postaci występujących w poprzednim tamie, wtedy przyjemność z czytania ulatnia się jak powietrze z przebitego balonu. Niestety czytanie wszystkich tomów trylogii „Klucze” jeden po drugim, wywołało we mnie te negatywne odczucia.

Po tym, jak skończyłam czytać „Klucz światła, czym prędzej sięgnęłam po „Klucz wiedzy”. Główna bohaterka drugiego tomu trylogii Nory Roberts jest bibliotekarką i przyznam, że postać Dany intrygowała mnie od początku. Bardzo chciałam przyjrzeć się jej poszukiwaniom tajemniczego klucza, który ma otworzyć drugi zamek szkatuły, w której zostały zamknięte dusze celtyckich półbogiń. Niestety powieść okazała się niemiłosiernie schematyczna. W książce pojawia się wiele scen, które są niemal wiernymi kopiami wydarzeń, które miały miejsce w tomie pierwszym trylogii. Dana zostaje zwolniona z pracy, okoliczności w jakich do tego dochodzi są lustrzanym odbiciem tego co spotkało wcześniej Malory. Również niezadowoleni ze zwolnienia bohaterki ‘klienci’ biblioteki reagują w taki sam sposób, jak klienci galerii, z której została zwolniona bohaterka „Klucza światła”. Podobieństw jest znacznie więcej, jednak nie będę ich już wymieniała.

W „Kluczu światła”, podobnie jak w „Kluczu wiedzy”, dominuje wątek romantyczny, wątek fantastyczny rozwija się dopiero w końcówce utworu.

W tym tomie główna bohaterka będzie starła się poradzić sobie z emocjami, które wyzwala niej Jordan. Mężczyzna opuścił ją i wyjechał do Nowego Jorku, by rozwijać karierę pisarską. Bibliotekarka ma niezwykły żal do Jordana za to, że zostawił ją, a swoim odejściem złamał jej serce. Dana poczuła się wykorzystana i zdradzona, kiedy dowiedziała się, że jej ukochany wyjeżdża nie poinformowawszy jej nawet o swych planach. Mimo całego rozgoryczenia, w momencie, w którym dawny kochanek powraca do Pleasant Valley, w bohaterce zaczyna odżywać dawna namiętność. Dana i Jordan są obecnie dojrzalsi niż kiedyś. Bohaterowie są gotowi do podjęcia dialogu i wytłumaczenia sobie nawzajem wszystkich spraw i wydarzeń z przeszłości, które przyczyniły się do ich rozstania. Sposób w jaki pisarka poprowadziła wątek uczuciowy bardzo mi się spodobał.

Co do wątku fantastycznego, to nie ma sensu za bardzo się rozpisywać. Przed Daną staje takie same zadanie jakie wykonała Malory, i jakie będzie musiała wykonać Zoe. Może w tym tomie działanie przeciwnika kobiet jest nieco bardziej brutalne i zdecydowane niż w „Kluczu światła”, jednak sam przebieg poszukiwania klucza wygląda identycznie jak w tomie pierwszym. Bohaterka otrzymuje wskazówki od Roweny i Pitte’a i ma miesiąc na odkrycie, gdzie został ukryty jej klucz, po drodze musi pokonać kilka przeszkód i pułapek zastawionych przez czarnoksiężnika Kane’a.

„Klucz wiedzy” utrzymuje taki sam poziom jak poprzedni tom trylogii. Przez większą część powieści autorka eksponuje wątek romansu miedzy głównymi bohaterami powieści. W końcówce rozpędu nabiera wątek fantastyczny, który w tym tomie prezentuje się bardziej dramatycznie niż w „Kluczu światła”. Niestety, ze względu na dużą schematyczność lektura tego tomu okazała się mniej porywająca niż lektura „Klucza światła” – za dużo było podobieństw do pierwszego tomu trylogii przez co fabuła była zbyt przewidywalna.

W wypadku „Trylogii kluczy” czytanie kolejnych części w bliskim odstępstwie czasu działa zdecydowanie na niekorzyść serii – przynajmniej ja tak odczuwałam. W najbliższym czasie nie sięgnę raczej po „Klucz odwagi”. Odpocznę sobie od tej trylogii, by za jakiś czas móc przeczytać finałowy tom serii z prawdziwym zainteresowaniem.

wtorek, 5 marca 2013

Klucz światła. Trylogia Klucze Tom I

Seria: Trylogia Klucze (tom 1)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 384
Rok wydania: 2010

Trzy młode kobiety, Malory, Dana i Zoe, zostały zaproszone do tajemniczej, baśniowej rezydencji na przyjęcie. Ekscentryczni gospodarze, Rowena i Pitte, przedstawiają im niesamowitą propozycję, która może odmienić życie całej trójce.

Trzy odważne, mocno stąpające po ziemi kobiety, trzy klucze... Każda z nich musi wykonać trudne i niebezpieczne zadanie. Jeśli im się uda, czeka je wspaniała nagroda. Pierwsza rusza do walki o szczęście Malory. W kolejnych tomach z losem będą się zmagać Dana i Zoe. Czy im się powiedzie?


Nora Roberts to pisarka, która świetnie odnajduje się w różnych gatunkach literackich: romansach, powieści obyczajowej, sensacji, fantastyce. Jako, że do tej pory nie miałam możliwości poznania żadnej powieści pisarki, w której dominowałyby elementy tego ostatniego, wymienionego przeze mnie gatunku, postanowiłam czym prędzej zmienić ten stan. Wybór padł na książkę stanowiącą pierwszy tom trylogii "Klucze” - „Klucz światła”.
 
Główną bohaterką powieści jest Malory Price, która pracuje w galerii sztuki w niewielkim miasteczku Pleasant Valley. Dwudziestoośmiolatka, kochająca sztukę pokłóciła się właśnie z nową żoną właściciela galerii, jej posada wisi na włosku. Uporządkowane pod każdym aspektem życie bohaterki zaczyna się walić. Aby odegnać od siebie przykre myśli, Malory decyduje się wziąć udział w koktajlu organizowanym w rezydencji leżącej na Wzgórzu Wojownika.
Na miejscu okazuje się, że w spotkaniu, poza gospodarzami i Malory, wezmą udział tylko dwie kobiety – bibliotekarka Dana i fryzjerka Zoe. Wszystkie zaproszone znajdują się w podobnej sytuacji materialnej – etat Dany został drastycznie skrócony, Zoe została zwolniona przez właścicielkę salonu kosmetycznego, w którym pracowała. Jakby tego było mało, szybko wychodzi na jaw, że kobiety są w podobnym wieku. Malory i jej nowe znajome zaczynają się niepokoić tymi zbiegami okoliczności, ich obawy wzrastają, kiedy spotykają gospodarzy i wysłuchują ich historii, którą najłagodniej można określić jako gadanie szaleńca.
 
Rowena i Pittie twierdzą, że zaproszone kobiety są trzema wybrankami, które mają odnaleźć  klucze zamykające szkatułę, w której zostały uwięzione śmiertelne dusze celtyckich półbogiń. By przekonać swoich gości o autentyczności fantastycznej historii, para pokazuje im portret bogiń – postacie namalowane na płótnie mają twarze naszych bohaterek. Malory, Dana i Zoey zaczynają dopuszczać do siebie myśl, że opowieść Roweny i jej partnera może zawierać w sobie ziarenko prawdy. Bohaterki skuszone obietnicą wynagrodzenia postanawiają zaryzykować i zgadzają się wziąć udział w poszukiwaniu kluczy. Pierwszą wybranką zostaje Malory, na odnalezienie klucza bohaterka ma miesiąc.

„Klucz światła” to powieść fantastyczna, w której równie ważny co wątek magiczny, jest wątek romansowy, który nawiasem mówiąc jest świetny.  Malory nie jest zmuszona szukać klucza sama, pomagają jej poznane w rezydencji kobiety, które szybko stają się jej przyjaciółkami. Bohaterce pomaga także brat Dany Flynn, którego poznała w bardzo zabawnych okolicznościach. Zresztą w tej powieści aż roi się od zabawnych scen i dialogów. Bardzo podobał mi się fakt, że autorka odwróciła role i tutaj to Malory staje się drapieżcą próbującym usidlić Flynna, a nie na odwrót.
 
Wątek romansowy odwracał niestety uwagę od wątków fantastycznych. Można by właściwie powiedzieć, że to miłość pomiędzy dwójką bohaterów stanowiła oś fabuły, a wszelkie elementy magiczne pełniły jedynie rolę ciekawego tła – trochę przykre, ale ja odczuwałam to właśnie w ten sposób. Historia z poszukiwaniem kluczy zaczęła mnie wciągać mniej więcej od połowy powieści, kiedy to doszło do intensyfikacji działań zarówno bohaterek jak i mrocznej siły, która chciała je pokonać.
 
„Klucz światła” jest doskonałym romansem, wątek fantastyczny nieco mnie rozczarował i budził mieszane uczucia. Początek rozbudził ciekawość, jednak pierwsza część książki nie wciągnęła i była właściwie nijaka, dopiero końcówka trzymała w napięciu (oczywiście, to zdanie odnosi się jedynie do wątku fantastycznego powieści). Gdybym chciała ocenić „Klucz światła" to za romans dałabym 5, za wątek fantastyczny 3.

niedziela, 24 lutego 2013

Spełnione marzenia.

W ostatniej części sagi marzeń Nora Roberts opowiada swoim  czytelnikom historię Laury Templeton. Jest to dziewczyna, która mając tylko osiemnaście lat poślubiła o siedem lat starszego mężczyznę. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Jednak życie dało jej surową lekcję . Choć jak każda kobieta chciała czuć się szczęśliwa u boku męża nie było jej to dane.  Małżeństwo  Laury okazało się jedną wielką porażką. W wieku trzydziestu  lat uświadamia sobie jak bardzo się myliła. Ukochany zostawił ją i dwie córeczki bez grosza przy duszy . Kobieta stara się aby dziewczynki nie odczuły, że ojciec już nimi nie mieszka, pragnie zapewnić im wszystko czego potrzebują bo sama nigdy na nic nie mogła narzekać. Nie szuka pocieszenia , chce być sama, ponieważ boi się, że kolejny raz zostanie zraniona  i wykorzystana . Do czasu gdy na horyzoncie pojawia się stary przyjaciel Michel . Mężczyzna otacza Laurę opieką i ma bardzo  dobry kontakt z jej córkami . Jednak czy to wystarczy aby bohaterka dała sobie szansę i wreszcie naprawdę spełniła marzenia o prawdziwej miłości?. Odpowiedź na to pytanie poznają, ci, którzy zdecydują się sięgnąć po ten utwór
"Spełnione marzenia" polecam przede wszystkim tym, którzy czytali poprzednie części. sagi. Książka spodoba się również miłośniczkom twórczości Nory Roberts i czytelniczkom lubiącym szczęśliwe zakończenia.

wtorek, 19 lutego 2013

Kwestia wyboru

 "Kwestia wyboru" (A Matter od Choice, 1984) wyd. Amber (1997) znalazła się niegdyś w serii książek  "Wszystko dla Pań" dodawanych  do czasopisma "Pani Domu". Żałuję, że wówczas nie zbierało się u nas tej kolekcji. Przyznam jednak, że z przeczytanych dotychczas przeze mnie książek Nory Roberts  ta podobała mi się najmniej. Gdybym od niej zaczęła swoją znajomość z pisarką, to zapewne nie byłaby ona długa. Na szczęście na początek trafiłam na coś całkiem przyzwoitego, a potem była już tendencja zwyżkowa.

Wróćmy jednak do "Kwestii wyboru", która okazała się wyborem nietrafnym. Schematyczna, przewidywalna, i choć z nutką sensacji (śledztwo, przemyt, strzały snajpera), to zbyt romansowa i w tej warstwie banalna, słaba. 

James Sladerman, zwany "Slade" pracuje w policji, jest znakomity w swym zawodzie (kontynuuje rodzinne tradycje), ale jego pasję stanowi pisanie - właśnie tworzy swą drugą powieść. Nadkomisarz Dodson (kojarzył  mi się on z prokuratorem z serialu "Gliniarz i prokurator" choć nie był łysawy  i nie miał psa, jak wnioskuję z opisów) zleca mu nietypowe zadanie - ma zostać "bodygardem" jego chrześnicy, Jessiki, córki zmarłego przed paru laty sędziego Sądu Najwyższego w Connecticut. Antykwariat prowadzony przez dziewczynę jest ważnym punktem przerzutowym w zakrojonym na szeroką skalę przemycie kosztowności. FBI prowadzi śledztwo, tropy prowadzą właśnie do tego sklepiku - ktoś tam pracujący macza palce w przestępczym procederze. Czy Jessika jest w to zamieszana? Czy grozi jej niebezpieczeństwo? Slade ma to sprawdzić, pozostając incognito. Oficjalnym powodem jego pobytu w posiadłości sędziego jest pomoc w uporządkowaniu i skatalogowaniu obszernej biblioteki, a także potrzeba spokojnego miejsca do pracy twórczej. James niezbyt ma ochotę "niańczyć zepsutą bogaczkę, która albo szmugluje dla rozrywki, albo jest zbyt tępa, żeby widzieć, co się dzieje pod jej własnym nosem...", ale musi podporządkować się poleceniom przełożonego. Nie wie, jak odmienne od rzeczywistości okażą się jego przypuszczenia.
Nietrudno się domyślić, że tych dwoje coś połączy i to szybko.

Wątek sensacyjny związany z przemytem nie jest porywający, nie wymaga od czytelnika główkowania, kto za tym stoi, a rozwiązanie - nie zaskakuje.
Całość wydała mi się zbyt melodramatyczna. Tego właśnie określenia potrzebowałam od początku pisania tego tekstu. Nie można jednak zaprzeczyć, że czyta się szybko i przyjemnie - bez zgrzytów.
Niestety, stawiam minus.

W tomiku oprócz tekstu opowiadania znalazłam ciekawostki biograficzne na temat autorki i listę jej książek.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Z nakazu sądu

Wydane w Polsce w 1994 roku przez Silhouette opowiadanie Nory Roberts "Z nakazu sądu" (tytuł.oryg. "Falling for Rachel") należy do cyklu o Stanislaskich, rodzinie o ukraińskich korzeniach.
( Foto okładki- stąd)
Rachel, prawnik na państwowej posadzie, dostaje z urzędu sprawę dziewiętnastoletniego Nicka Le Beck złapanego podczas wynoszenia sprzętu elektronicznego ze sklepu. Pozostali sprawcy włamania - członkowie gangu Kobry - dali nogę. Chłopak nie po raz pierwszy wpada w tarapaty, ale pozostaje lojalny wobec kolegów, nie chce ich wsypać. Sędzia Beckett, dość ekscentryczna osóbka, ustanawia nad oskarżonym nadzór kuratorski. Przez dwa miesiące kuratelę nad młodocianym włamywaczem mają sprawować pani adwokat Stanislasky oraz Zack Muldoon, przyrodni (właściwie to nawet "przyszywany") brat Nicka, były marynarz, obecnie właściciel baru. Obojgu niezbyt odpowiada taka sytuacja, ale cóż....
Nie zamierzam streszczać fabuły, powiem tylko, że perypetii nie brakowało, iskrzyło i wirowało. Wątek romansowy oczywiście był, ale nie przesłaniał innych, a "intimate moments" były subtelne. Roberts nie skupiła się tylko na sprawach uczuciowych między bohaterami. Ciekawie przedstawiła wątek "resocjalizacyjny"; pokazała jak skomplikowane relacje rodzinne i trudne dzieciństwo wpływają na osobowość jednostki, jak istotna jest potrzeba przynależności do grupy społecznej (brak oparcia w rodzinie sprawił, że Nick szukał go w bandzie "uliczników", w gangu młodzieżowym); pokreśliła wartość i rolę rodziny (zjazd rodu Stanislasky, starania Zacka, dobry przykład/wzór dla Nicka). Nie zabrakło także braterskiej rywalizacji oraz poświęcenia dla bliskiej, ważnej osoby.
Sporo się działo zarówno w warstwie fabularnej, jak na płaszczyźnie emocjonalnej między bohaterami. W dialogach  - humor, docinki, cięte riposty - w książkach Nory nie ma słodkiego" tiu tiu tiu" i natchnionych sentencji. 
Barwne różnorodne postacie (wspomnę tu chociażby drugoplanowego kucharza Rio- sympatycznego wielkoluda z Jamajki), żywy język, nutka sensacji  (napad  i strzelanina w barze) i niepokoju ( gdy czytelnik drży o życie bohatera, nawet jeśli wie, że musi być happy end) to charakterystyczne elementy twórczości Nory Roberts, za które zresztą ją lubię.
"Z nakazu sądu" okazało się  książką, która bawi, wzrusza i wciąga po uszy. Stawiam jej wielki plus

sobota, 16 lutego 2013

Pomyślne wiatry.

Autor: Nora Roberts
Tytuł: Pomyślne wiatry
Tytuł oryginalny: Megan`s Mate
Tłumaczenie: Julita Mirska
Wydawnictwo: Harlequin
Seria: Satine
Rok wydania: 2010
Stron: 256
ISBN: 978-83-238-6763-0
Moja ocena: 5/6

Nie należy się samemu spieszyć ani nikogo ponaglać. Lepiej powoli dojść do celu, niż gnać na oślep” s.29
Nora Roberts należy do moich ulubionych autorek. Z przyjemnością sięgam po jej powieści, a niektóre czytam nie jeden raz. Tak stało się też w przypadku książki „Pomyślne wiatry”. Czytałam ją gdy ukazała się w 2003 roku jako piąta część cyklu „Zamek Calhounów”. Teraz przeglądając swoją kolekcję Harlequinów okazało się, że mam ją też w wydaniu z serii Satine. Postanowiłam sobie odświeżyć „Pomyślne wiatry”.
Bohaterką powieści jest Megan O`Riley. Młoda, piękna kobieta samotnie wychowująca dziewięcioletniego syna Kevina. Poznajemy ją gdy dostaje propozycję pracy jako dyrektor do spraw finansowych w zamku rodziny Calhounów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak jej pracodawcą ma stać się rodzina mężczyzny, który prawie dziesięć lat temu uwiódł ją, okłamał, a potem zostawił. Miała wtedy siedemnaście lat, uwierzyła w zapewnienia o dozgonnej miłości Baxtera Dumonta i nic nie wiedziała o tym, że ma on narzeczoną (Suzanne Colhoun) oraz zaplanowany ślub, a Megan jest dla niego tylko małą przygodą w Nowym Jorku.
Kobieta przyjmuje propozycje pracy, gdyż oferta jest bardzo kusząca. Będzie zarabiała o wiele więcej, jej syn Kevin będzie miał teraz rodzinę, pozna swoje przyrodnie rodzeństwo i kuzynów, a ona będzie miała więcej czasu dla syna. Megan i Kevin przeprowadzają się do Maine.
Towers. Wieże. Tak nazywał się dom Calhonów – wielka, wspaniała kamienna budowla, którą Kevin nazywał zamkiem.” s.7
Mieszkańcy Wież przyjmują nowych lokatorów z otwartymi ramionami. A jest ich tam już spora gromadka. Najbardziej jednak z przyrodniego brata cieszyli się Jenny i Aleks.
Megan ma poprowadzić finanse zamku i rodzinnej firmy. Przypadnie jej też rola w odszyfrowaniu ciągu cyfr zapisanych w starej księdze finansowej Fergusa i odkrycie tajemnicy zaginionych skarbów rodziny.
Bohaterka nie spodziewa się, że oprócz świetnej pracy, spotka również miłość swojego życia.
Megan bardzo bała się nowych związków. „Wiedziała czego się wystrzegać: fałszywych obietnic i mężczyzn, którzy mogą wywrócić jej uporządkowany świat” s.41 Dlatego, gdy na jej drodze stanął romantyczny Nathaniel początkowo potraktowała go bardzo chłodno. „Nie chciała, aby kiedykolwiek więcej serce biło jej jak szalone. Nie chciała czuć tego dziwnego ssania w żołądku, tej bolesnej pustki, tego przytłaczającego ciężaru samotności; nie chciała znów przeżywać rozczarowania.” s.41
Teraz liczył się dla niej tylko syn Kevin, pragnęła być dla niego dobrą matką, zapewnić mu szczęśliwe dzieciństwo, pogodny dom i poczucie bezpieczeństwa. Po przybyciu do zamku wszystko układa się pomyślnie. Kevin ma kochającą go rodzinę, Megen interesującą i ale niezbyt męczącą pracę i mężczyznę walczącego o jej względy. Jednak sielankę zakłóca nagłe pojawienie się ojca Kevina. Baxter boi się, że na jaw wyjdzie jego dawny romans i to, że porzucił młodą dziewczynę z dzieckiem. Nie byłoby to dla niego korzystne właśnie teraz, gdy jego kariera polityczna jest na najwyższym szczeblu. Grozi więc kobiecie i karze opuścić spokojne Wieże. Jak wszystko się zakończy przeczytajcie sami.
Książka bardzo mi się podobała. Napisana bardzo ciekawie, ciągłe zwroty akcji, już wydaje się, że wszystko jest ok, a tutaj znowu czymś nas autorka zaskakuje. Powieść to typowy romans „Kiedy kobieta i mężczyzna wytwarzają taki żar, trudno im będzie trzymać się od siebie na dystans.” s.65
Oprócz uczucia rodzącego się między Nathanielem a Megan, poznamy również drugą parę. Miłość rodzi się między Coco i Holendrem. Bo „kto się czubi, ten się lubi” i to przysłowie fajnie się w tym przypadku sprawdziło.
Poznamy siłę matczynego uczucia, więzów rodziny i upór w zdobywaniu miłości kobiety. Poznamy wspaniałych ludzi, którzy w obronie swoich bliskich potrafiliby zrobić wszystko.
Pomyślne wiatry” to bardzo ciekawa powieść na leniwe wieczory. Nie przeszkadza nieznajomość wcześniejszych części, gdyż cała historia jest krótko przypomniana. Więc spokojnie można rozpocząć lekturę od tej książki.
Serdecznie polecam. Osobiście wrócę do całego cyklu „Zamek Calhounów”.

piątek, 8 lutego 2013

Odnalezione marzenia.


"Nazwisko Nory Roberts to gwarancja sukcesu, ponieważ czytelnicy dostają zawsze to czego pragną:pełnokrwistych bohaterów , żywe dialogi i intrygującą fabułę". Nie inaczej jest w drugiej części Sagi marzeń w, której poznajemy bliżej kolejną mieszkankę  jednej z kalifornijskich rezydencji. Kontynuacja  cyklu to opowieść o drugiej z  przyjaciółek . Tym razem  autorka pragnie przybliżyć czytelnikom postać Kate Powell. To ona jest w centrum uwagi i o jej losach przyjdzie nam czytać w tej części trylogii.

Dziewczyna w wieku ośmiu lat była świadkiem tragicznej śmierci rodziców , którzy zgineli w wypadku samochodowym. Jednak mimo wszystko uśmiechnęło   się do niej szczęście. Została adoptowana , uniknęła pobytu w domu dziecka, zyskując  prawdziwą rodzinę i przyjaciół na całe życie. Susan i Thomas dali jej wszystko czego potrzebuje . Dostała miłość, poczucie bezpieczeństwa , rodzeństwo i możliwość rozwoju.
Nie chciała aby przybrani rodzice kiedykolwiek żałowali swojej decyzji, obiecała sobie, że zrobi wszystko aby odwdzięczyć się za to co kiedyś jej podarowano. Ukończyła Harvard  spełniła się zawodowo i zawsze dostarczała najbliższym sporo powodów do dumy. Jedyną rzeczą na, którą nigdy sobie nie pozwoliła były marzenia. Mimo iż inni zawsze powtarzali jej : „Trzeba mieć jakieś marzenia. Czasami muszą być poza zasięgiem naszych możliwości, ona zawsze twardo stąpała po ziemi.

Ambitna  księgowa pewnego dnia dowiaduje się , że jej zmarły ojciec oskarżony był o kradzież ogromnej sumy pieniędzy . Zaskoczona i przerażona kobieta nie chce aby nowa rodzina poznała   prawdę , którą ona odkryła po tylu latach. Los ma  dla uroczej Kate kolejną przykrą niespodziankę. Bohaterka nadal nie zamierza prosić nikogo o pomoc .Wierzy , że sama poradzi sobie z kłopotami i przeszłością, która wraca do niej niczym bumerang. Obiecała sobie , że "Wytrzyma to zignoruje i zapomni. Sądziła, że tak będzie najlepiej dla wszystkich". Kiedy już podejmuje tę trudną dla siebie decyzję pojawia się on. Tajemniczy, zagadkowy mężczyzna,  Mówi , żeby potraktowała go jak księdza, któremu ma zwierzyć się ze swoich problemów.  Co zrobi roztrzęsiona i zdenerwowana Kate i jakie będą tego konsekwencje? Czy osoba, która do tej pory  zawsze świetnie sobie ze wszystkim radziła wreszcie pozwoli aby ktoś podał jej pomocną dłoń?.

Postać , której losy przybliża nam autorka w drugiej części historii o przyjaźni to kobieta pewna siebie,  inteligentna i przekonana , że nie zasługuje na to by kiedyś być szczęśliwa. Kate  żyje tym co tu i teraz. Liczą się dla niej trzy rzeczy: praca,  rodzina i przyjaciółki . Ona nadal pozostaje na szarym końcu . Nie marzy o wielkiej miłości , pięknym domu ani ogromnych pieniądzach. Chce tylko odzyskać dobre imię i poznać prawdę , którą przez całe swoje życie ukrywał ojciec. Zastanawia się również  gdzie w czasie kradzieży  była jej matka i dlaczego nie zareagowała. Na szczęście na przy sobie Margo oraz Laurę a na nie zawsze może liczyć. Do tego skromnego grona niebawem dołączy jeszcze jedna osoba. Kto to taki ? O tym już dowiecie się czytając powieść.

Dlaczego nosi ona tytuł "Odnalezione marzenia"? Nietrudno się domyślić  bowiem bohaterka wcześniej nie potrafiła lub nie chciała dopuścić swoich marzeń do głosu. Jednak po jakimś czasie zrozumiała, że one także są ważne. Odnalazła te , które postanowiła spełnić. Co ważniejsze dostała od losu kolejny prezent- kogoś, kto pomoże jej owe pragnienia urzeczywistnić i uwierzyć , że miłość istnieje.  naprawdę.

Nie jest tajemnicą , że powieści Nory Roberts często mają tyle samo atutów co minusów. Do tej pierwszej grupy zaliczyć mogę ciekawy pomysł na historię i sposób jego realizacji. Plus należy się autorce również za narracja i dokładne opisy tego co czuje i jak zachowuje się druga z przyjaciółek. Jej monologi , postanowienia i charakter zostały naprawdę dobrze " pokazane". Dialogi też są jednym z mocnych punktów utworu. Autorka zadbała  o to aby nie brakowało w nich tego co czytelnicy lubią najbardziej - emocji.

Małym minusem utworu jest długość rozdziałów  choć z drugiej strony dzięki temu , że są one  dość obszerne pisarka mogła przekazać w nich wszystko co sobie wcześniej zaplanowała. Doskonale wiem , że powieści  Amerykanki nie są tymi z najwyżej półki. Jednak czy właśnie tego się od niej oczekuje?. Nie wiem co powiedzieliby inni czytelnicy , ale  w moim odczuciu książki Roberts mają zupełnie inne zadanie. Powinny dać czytelniczce / czytelnikowi szansę na to by się zrelaksował/a i  na chwilę zapomniał/a o otaczającej ją/ jego rzeczywistości. Jeśli patrzeć na to w ten sposób utwory Roberts wypełniają swoją " misję" w stu procentach. "Odnalezione marzenia" polecam każdemu, kto lubi dobrze skonstruowane historie miłosne.

Źródło cytatów: 
1. Booklist(okładka).
2. Nora Roberts "Odnalezione marzenia" Wydawnictwo Książnica Poznań 2011s.140
3. Nora Roberts "Odnalezione marzenia" Wydawnictwo Książnica Poznań 2011s.23. 

środa, 6 lutego 2013

Klan Montgomerych...

W klanie Montgomerych to Owen jest organizatorem. Rodzinną firmę budowlaną prowadzi żelazną ręką – oraz przy pomocy jeszcze mniej elastycznych arkuszy kalkulacyjnych. I chociaż bracia Owena drwią z jego obsesji planowania, hotel Boonsboro zostanie otwarty w terminie. 

Autor: Nora Roberts
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydano: listopad 2012
stron : 400
okładka: miękka
Trylogia: Bracia Montgomery - tom II (Hotel Boonsboro)

Do Nory Roberts mnie nie trzeba przekonywać, jakoś specjalnie namawiać, uwielbiam jej twórczość, ale najbardziej chyba cenię jej serie, trylogie i książki ze sensacją. Jest genialną i niesamowicie płodną pisarką. Jak nie uwielbiać jej twórczości, skoro po tylu latach, po tak wielkim księgozbiorze Autorka nadal pisze na wysokim poziomie, a jej postaci się nie powtarzają??? Nadal ma niesamowitą wyobraźnię, nadal widać ogromne przygotowanie  się do tematu, zanim podejmie się pisania, nadal jej książki są poczytne, a ja nadal uważam, że jest najlepszą światową pisarką, która trafia idealnie w kobiecy gust.

"Ostatni narzeczony" to drugi tom o braciach Montgomery, tom o trzech przystojniakach, którzy nie narzekają na brak kobiet, jak i pracy. Z ogromnym szacunkiem dla matki i innych kobiet, ale to już kwestia wychowania i trzymania twardą ręką przez Justine. Jako wdowa musiała poradzić sobie z trzema niesfornymi młodymi mężczyznami. Obecnie jeden z nich - Beckett układa sobie życie wiążąc się z wdową i jej trójką dzieci. Jest szczęśliwy, ma kobietę, która go kocha, dzieci, które go akceptują i uwielbiają, a także matkę i braci, na których może zawsze liczyć. Pracuje w rodzinnej firmie i robi to co lubi. Chciałby, by jego bracia, Owen i Ryder znaleźli szczęście u boku kobiet, ale oni twierdzą, że nie chcą robić błędu jak Beckett. Owen, który uwielbia mieć wszystko zaplanowane, nie planował jednak miłości, która się pojawiła...i to nie całkiem tak nagle...
Czy pierwsza narzeczona może być ostatnią???? Czy pierwszy narzeczony może być już ostatnim???
Czy miłość może przetrwać wiele lat????

"Teraz i na zawsze" czyli pierwszy tom o hotelu  Boonsboro i braciach Montgomery do dziś wspominam miło, dlatego z ogromną radością i przyjemnością przeczytałam dalsze losy rodziny.
Ciekawa byłam jak potoczą się dalsze losy Becketta, Clare i chłopców, jak poradzili sobie po niespodziewanym napadzie?
Ciekawa też byłam na jakim etapie są prace i renowacja hotelu Boonsboro, który kryje pewną tajemnicę... Miejsce to zamieszkuje pewien duch, który był kiedyś piękną kobietą, a teraz pojawia się nielicznym...Co takiego wydarzyło się w XIX wieku i na kogo czeka tajemniczy duch????
Myślałam, że Autorka wyjawi już losy tejże kobiety, nic mylniejszego, pozostaje mi czekać aż pojawi się tom trzeci i prawdopodobnie ostatni...

Nie powiem, że nie interesowały mnie dalsze losy Owena, Rydera i Hope. Nora Roberts nie zapomniała o nikim, świetnie nawiązała do poprzedniego tomu, tym samym posuwając całą akcję na przód i jak zwykle z humorem, świetnymi dialogami i w rewelacyjnym stylu. Jej książki się pochłania i tak było tym razem. Świetnie napisana historia, od której nie potrafiłam się oderwać.

Powiedzmy, że zaspokoiła moją ciekawość, ale tylko na jakiś czas. Póki co pozostaje mi czekać. Myślę, że warto czekać. Fajnie będzie powrócić do miasteczka i jego mieszkańców, zatrzymać się już w wyremontowanym, a zarazem pięknym i nawiedzonym hotelu, gdzie nieopodal będzie można zjeść pyszną pizzę u Avery, czy też skorzystać z jej nowej restauracji czy pubu. Milo jest powracać do miejsc i ludzi, które i których się już w pewnym sensie zna. Miasteczko jak i mieszkańcy są bardzo przyjaźnie nastawieni, więc chętnie się tam powraca, choćby tylko na łamach kart...

Nora Roberts to wspaniała pisarka, która nie zatraciła po drodze w swojej karierze ważnych wartości. Nadal pięknie pisze o miłości, pokazuje jakie znaczenie ma dla nas druga osoba. Jaki wpływ na nasze życie mają bliscy, ile dla nas znaczy przyjaźń i jak ważna jest w życiu. Jako miłośniczka zwierząt nie zapomina też o nich.
Nie zapomina także o bezinteresownej pomocy, wyciągania dłoni do tych, którzy tego potrzebują, ale także ukazuje nam jak ważne w życiu są pewne wartości...
Autorka do perfekcji dopracowuje swoje powieści, to widać, szczególnie wtedy, kiedy mamy wrażenie, że jesteśmy nie tyle czytelnikami powieści, co obserwatorami, ba, gośćmi miasteczka...
Niektórzy stwierdzą; ot zwykły romans - a owszem, może i romans, choć bardziej powieść obyczajowa, ale zdecydowanie z przesłaniem, wystarczy tylko uważnie przeczytać, a wnioski nasuną się same...

"Ostatni narzeczony" wart jest polecenia. Świetna kontynuacja "Teraz i na zawsze", choć śmiało można zacząć od drugiego tomu. Polecam głównie miłośniczkom powieści obyczajowych, powieści z duchami czy też wszystkim lubiącym czytać o małych i urokliwych miasteczkach, miłości czy też przyjaźni. Roberts łączy wszystko doskonale w odpowiednich dawkach. Polecam!

poniedziałek, 4 lutego 2013

Śmiałe marzenia.

Nora Roberts to w literackim świecie uznana marka. Autorka ta jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej zapracowanych pisarek literatury kobiecej. Tworzy pod wieloma pseudonimami i nie zamierza  spocząć na laurach . Choć zdobyła już wiele  literackich nagród i zyskała popularność wśród czytelników nadal chce oferować im coś nowego , zaskakiwać i powodować uśmiech na ich twarzach. Choć wielu nazywa ją królową romansu ona nie chce aby kojarzono ją tylko z jedynym gatunkiem literackim. Do swoich powieści stara się wprowadzać  zupełnie nowe elementy łączyć wątki kryminalne, sensacyjne  z tymi miłosnymi. Wydaje zarówno  tytuły , których akcja kończy się wraz z ostatnim rozdziałem powieści jak i kilkutomowe  sagi pozwalające czytelnikowi spędzić więcej czasu z ulubionymi bohaterami.
Kolejnym  dziesiątym już utworem Amerykanki po, który sięgnęłam jest pierwszy tom   Sagi Marzeń zatytułowany "Śmiałe marzenia".
Bohaterkami są   trzy serdeczne przyjaciółki, które od zawsze traktowały się jak siostry. Laura, Kate i Margo . Każda z nich ma swój  plan na życie,  inne ambicje, marzenia a nawet sposób postrzegania świata. Pochodzą one z  różnych grup społecznych , mają za sobą  mnóstwo wspólnie spędzonych chwil. . Łączy je bardzo silna wieź, która dla każdej jest czymś  nad czym nie trzeba się zastanawiać.   Ostatnia z wymienionych dziewczyn  , której poświęcona jest premierowa część cyklu   : "Nigdy nie zastanawiała się nad łącząca je przyjaźnią, po prostu przyjmowała ją jako rzecz oczywistą".    Główna postać  książki to  córka kobiety, która do Kalifornii przybyła jako imigrantka z Irlandii. Osiemnastoletnia Margo  mimo iż powinna kontynuować naukę i tak jak jej rówieśniczki pójść na uniwersytet postanawia postąpić zupełnie inaczej. W pewien ważny dla wszystkich dzień chce opuścić  znajome miasto , zostawić  za sobą to co już było i zacząć żyć na własny rachunek.  Tym co ma pomóc w osiągnięciu celu jest jej nieprzeciętna uroda, która według  nastolatki otwiera drzwi do kariery modelki. Marzy by wreszcie móc zacząć podbijać największe światowe wybiegi , być na okładkach czasopism i   uczestniczyć w pokazach mody. Jednak po dziesięciu latach życia we  Włoszech dziewczyna nagle ni stąd ni zowąd powraca do swojego kraju.

Co zmusiło ją do podjęcia takiej decyzji ?. Dlaczego    zmieniła  plany  , ponownie zawitała  do Stanów i  najważniejsze czy  jej śmiałe marzenia z młodości zostały zrealizowane? .
Pierwsza część  sagi marzeń  jest książką , która ma swoje mocne strony , ale znajdzie się też kilka minusów o, których  w recenzji nie wolno zapomnieć. Je również należy uwzględnić i wypunktować.  
 Na uwagę  z pewnością zasługuje  pierwszoplanowa postać. Margo  jest osobą , którą cechuje duża pewność siebie i wiara w swoje możliwości. To taka dziewczyna z charakterem , która łatwo się nie podda. Mimo to nawet jej nie omijają pewne kłopoty.  Warto podkreślić także lekkie pióro i bardzo plastyczny język , który jest zrozumiały dla odbiorcy. Co prawda w powieści próżno szukać  licznych zwrotów akcji  ,  drastycznych scen  bądź pościgów mimo to książka ma swój urok. Jest lekka , czyta się ją w błyskawicznym tempie . To typowa literatura kobieca, która spodoba się osobom szukającym lektury na  kilka godzin. Pozwala  ona choć na chwilę przenieść się w rejon  Kalifornii  i spędzić sympatyczne chwile z książką w dłoni.  Skoro było  o atutach pora  wspomnieć coś na temat słabszych punktów.
Pierwszym z nich jest nutka przewidywalności, która po raz kolejny wkradła się do książki Roberts.   Czytelnik przeglądając pierwsze strony utworu może czuć się trochę zawiedziony. Sama początkowo myślałam , że "Śmiałe marzenia będą  kolejnym z wielu  typowych romansów. Jednak wraz z pojawieniem się pewnego mężczyzny  cała historia nabiera rumieńców. Jak dla mnie  choć może zabrzmi śmiesznie minusem jest również okładka. Kompletnie nie wiem jaki ma związek z treścią. Margo  nie jest  brunetka, która spogląda na  mola książkowego swoimi ciemnymi oczami lecz jasnowłosą  pięknością. 
Reasumując powieść  powinna przypaść do gustu miłośnikom talentu pisarskiego  Roberts, fanom różnych serii i tym którzy lubią czytać romanse. Jeśli macie ochotę  na chwilę odłożyć na półkę książki oznaczone etykietką "ambitne" i  zapoznać się z czymś  lżejszym  jest  to tytuł w sam raz dla Was. Po jego przeczytaniu poznacie też odpowiedzi  na pytania  , które postawiłam w recenzji.   Jeśli lubisz " te klimaty"  zapraszam Cię serdecznie do lektury.
Źródło cytatu :
Nora Roberts Śmiałe marzenia , Wydawnictwo  Książnica  Wrocław 2011 s.13.

sobota, 2 lutego 2013

Zagubieni

Nora Roberts to autorka którą odkryłam w wakacje roku 2012 i po pierwszej książce nabrałam wielkiej ochoty na następną i na następna. A przyjemność trzeba sobie ''dawkować'', co by się nie zanudzić, to tez 1-2 książki Nory Roberts na miesiąc to liczb w sam raz:) Pisarka ta świetnie łączy namiętność z sensacją.  Jej postacie nie są wyidealizowane, ale wręcz przeciwnie bardzo rzeczywiste i to duży plus moim zdaniem, bo nie każdy to potrafi.
***

Zagubieni - Nora Roberts
Gillian, doktor fizyki zajmująca się badaniami nad antidotum przeciw chorobie popromiennej, jest w posiadaniu cennych notatek swego brata, również naukowca, porwanego przez organizację terrorystyczną. Czując, że wkrótce sama padnie ofiarą porywaczy, Gillian szuka pomocy w służbach wywiadowczych. W odnalezieniu brata pomaga jej Trace, tajemniczy agent, który twierdzi, że poznał życie i ceni w nim tylko jedno - wolność. Ale w tym przypadku on też jest bezradny i zagubiony...
AutorNora Roberts
Wydawnictwo Harlequin Enterprises
Wydano: 2000
stron: 256
Oprawa: Miękka.

Trace spędza spokojnie swój zasłużony urlop opłakuje śmierć przyjaciela. Tymczasem znajduje go Gillinan, zdesperowana doktor fizyki, której brat i bratanica zostali porwani. Mężczyzna się waha, ale jego stosunek diametralnie się zmienia, gdy dowiaduje się o kilku ''pikantnych'' szczegółach z śmierci przyjaciela. a że ten człowiek był dla niego bardzo ważny decyduje się  pomścić śmierć przyjaciela a przy okazji pomóc Gillian. 
Obydwoje mają dość ''ciekawe'' charaktery, a ich połączenie to prawdziwa mieszanka wybuchowa. A co wyjdzie z tego, bez wątpienia, ciekawego duetu? 
Książka ta ukazuje ciekawie pracę drobną, szczegółową, która jest podstawa tego zadania.
Jak rozwinie się akcja i czy gra będzie się toczyć tylko o zakładników?? 
Jako plus mogę ''uznać'' umiejętnie wtopiona retrospekcję co dodaje uroku tej książce:) 
Nora Roberts jak zwykle dozowała napięcie i obdarzyła nas zaskakującym zakończeniem.
Myślę, że warto przeczytać.

piątek, 1 lutego 2013

Lasy w płomieniach.

Rowan Tripp należy do elitarnej grupy strażaków spadochroniarzy. Choć jej praca to ciągle narażanie życia, Rowan nie pragnie niczego innego. Nie zmienia tego nawet śmierć przyjaciela, który ginie podczas jednej z akcji. Ale jego odejście okazuje się początkiem tragicznych wydarzeń. Zaczynają umierać ludzie...

Autor: Nora Roberts
Wydawnictwo: Świat Książki
Wydano: październik 2012
stron: 400
Oprawa: miękka


Do książek Nory Roberts często powracam, często oglądam też ekranizacje, które niestety nie oddają uroku książek, ale co tam! Zwyczajnie lubię czytać jej powieści, oglądać filmy na podstawie jej książek. Taka mała, niegroźna mania, maleńki nałóg...
"Lasy w płomieniach" to jedna z nowszych powieści tejże Autorki. Sam tytuł brzmiał intrygująco, okładka idealnie ukazuje klimat, a raczej wydarzenia z książki, a opis to już w ogóle namawia czytelnika by sięgnął, przeczytał, zapomniał o bożym świecie, bo przy niektórych książkach Nory tak zwyczajnie jest. Człowiek całkowicie zapomina o otaczającym go świecie. W przypadku tej powieści tak było! Pochłonęłam, podziwiałam, byłam przerażona! Ale na samym końcu wyjątkowo usatysfakcjonowana!!!!

"Lasy w płomieniach" to powieść opisująca trudny, a zarazem bardzo wyjątkowy zawód - strażaków-spadochroniarzy. Ciężka praca po kilkadziesiąt godzin dziennie, do tego by zostać skoczniem trzeba być wyjątkowo sprawnym, wytrzymałym nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Mordercze treningi, kursy i eliminacja najsłabszych. Zostają tylko najlepsi. Wtedy jeden sygnał, alarm, kilka minut i już cała grupa skoczków jest w powietrzu, za chwilę lądują na granicach płomieni, by ugasić, zabezpieczyć, a na koniec oczyścić palące się lasy. Adrenalina, zaufanie, ciężka praca i pot, niebezpieczeństwo - to wszystko co towarzyszy strażakom podczas akcji...
Rowan Tripp to córka znanego skoczka - strażaka, który po przejściu na emeryturę założył własną firmę. Córka zaś poszła w ślady ojca. Jest jedną z najlepszych w tej elitarnie grupie skoczków. Jedną z nielicznych kobiet. Podczas jednej z akcji ginie jej partner. Jednak ona nie rezygnuje z ukochanej pracy, po sezonie zimowym wraca do "letniej" pracy. Musi stawić czoło bratu chłopaka, który zginął, przezwyciężyć wspomnienia i koszmarne sny. Na tym nie koniec, teraz skoczkowie muszą stawić czoło nie tylko płonącym lasom, ale i mordercy, który zabija i podpala...
Na drodze Rowan staje przystojny, uparty i niesamowity skoczek... Czy Rowan złamie wszelkie zasady???

"Lasy w płomieniach" to nie tylko powieść o ciężkiej pracy strażaków - spadochroniarzy z Montany, ale także ukazuje ich życie prywatne. Trudne wybory, ciężka praca, rozłąka z najbliższymi czy brak wsparcia... To czego potrzebują, by się odstresować po ciężkiej, trwającej czasami kilkadziesiąt godzin orki podczas gaszenia płomieni, to szybki seks, alkohol, albo zwyczajnie sen. Pot, trud, adrenalina, życie na krawędzi przy takim trybie życia potrzebny jest nam ktoś kto zrozumie, przytuli czy choćby pogadał. Być może dlatego elitarna grupa skoczków jest jak rodzina. 

Nora Roberts porusza nie tylko temat płonących lasów podczas suszy, ale także nie zapomina o dobrej, trzymającej do samego końca sensacji. Do tego postanowiła dodać nutę miłości szalonej, ale także tej dojrzałej, przemyślanej i wyjątkowej.
"Lasy w płomieniach" moim zdaniem, to jedna z lepszych ostatnich powieści Nory Roberts. Trzyma w napięciu, ogrzewa nie tylko płomieniem z serca, ale przede wszystkim ma wszystko to co powinien mieć rewelacyjny romans z sensacją w tle!
Polecam :)

czwartek, 31 stycznia 2013

Hołd


Nora Roberts znajduje się w gronie moich ulubionych pisarek tworzących literaturę  dla kobiet. Powieści tej pani dostarczają mi mnóstwo rozrywki, mimo to nie sięgam po nie zbyt często. Jak każda pisarka, Nora Roberts wykształciła sobie charakterystyczny styl, dlatego – będąc miłośniczką jej twórczości - wiem czego mogę się spodziewać. Romans, elementy sensacji, tajemnice, melodramaty i większej lub mniejszej objętości wątki obyczajowe. Gdybym chciała poznać całą prozę Nory Roberts „na jeden raz” myślę, że bardzo szybko bym się znudziła. Dawkując sobie utwory pisarki stopniowo, ciągle czerpię przyjemność z ich czytania i nie doświadczam poczucia przesytu.

Tym razem mój wybór padł na „Hołd”, powieść, którą Nora Roberts napisała w roku 2008, a która w Polsce ukazała się po raz pierwszy rok później. Główną bohaterką utworu jest dwudziestoośmioletnia była aktorka, która realizuje się obecnie jako przedsiębiorca budowlany. Cilla, która nie miała udanego dzieciństwa, postanawia na nowo odnaleźć siebie i stworzyć prawdziwy dom, którego nigdy nie miała. Bohaterka przenosi się do Wirginii, gdzie znajduje się podupadła rezydencja jej babki - sławnej aktorki Jane Hardy, która popełniła samobójstwo. Cilla decyduje się odnowić zrujnowany dom i osiąść w nim na stałe. Kobieta rozpoczyna remont, jednak komuś najwyraźniej nie podoba się ten fakt, a także to, że bohaterka odnajduje listy adresowane do jej babki, napisane przez tajemniczego kochanka. Okazuje się, że Janet tuż przed śmiercią nawiązała intensywny romans. Ktoś nie chce, by ta informacja ujrzała światło dzienne. Wkrótce tajemnicza osoba atakuje i niemal zabija byłego męża bohaterki, który podobnie jak ona pracuje w branży budowlanej i ciągle utrzymuje z nią przyjacielskie stosunki. Na budowie dochodzi do coraz nowych aktów wandalizmu.

Cilla nie musi jednak radzić sobie z problemami sama. Przystojny sąsiad z naprzeciwka, twórca komiksów Ford Sawyer jest zauroczony urodziwą kobietą. To właśnie Sawyer będzie stanowił najwierniejszego sojusznika i pocieszyciela Cilly.

Nora Roberts wykreowała świetnych bohaterów, którzy nawzajem się uzupełniają. Cilla nie jest nieporadną mimozą. To kobieta, która doskonale radzi sobie z narzędziami, a wybór płytek czy zakupy listew podłogowych sprawiają jej frajdę o wiele większą niż zakup nowych ubrań. Również Ford, który nie ma za grosz umiejętności technicznych i lepiej nie dawać mu narzędzi do ręki, jest wspaniałą postacią – ideałem każdej kobiety. Główny bohater doskonale rozumie Cillę, wspiera ją, chroni i ma niebywały dar rozwiązywania napiętych sytuacji oraz poprawiania humoru swej sąsiadki. Szczególnie spodobał mi się pomysł, by w sytuacjach kryzysowych Ford zostawiał swej wybrance narysowane przez siebie śmieszne historyjki komiksowe, które mają poprawić jej humor. Niebanalni bohaterowie są głównym atutem „Hołdu”.

Nora Robert przyzwyczaiła mnie do trzymających w napięciu wątków sensacyjnych. Do tej pory czytałam głównie utwory pisarki, które powstały na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Muszę przyznać, że w starszych powieściach wątki sensacyjne prezentowały się nieco lepiej niż w przeczytanej właśnie książce. W „Hołdzie” nie odczuwałam już takiego napięcia czy niecierpliwości płynącej z pragnienia odkrycia tożsamości czarnego charakteru, nie oczekiwałam z niepokojem na to, co zrobi tajemniczy złoczyńca. Jeśli chodzi o wątek kryminalny, to dla mnie był taki sobie – ani ekscytujący ani zbyt nudny.

„Hołd” Nory Roberts mogę polecić wszystkim kobietom, które lubią połączenie sensacji i romansu. Fanek pisarki nie musze specjalnie namawiać do lektury, bo wiem, że tak jak ja, kiedyś po nią sięgną :) Chociaż uważam, że ten tytuł jest nieco słabszy niż wcześniej poznane przez mnie powieści pisarki (m. in. „Życie na sprzedaż”, „Słodka zemsta”), to i tak jego lektura dostarczyła mi kilkunastu godzin przedniej rozrywki.